Książki

Jak mordowali zwykli ludzie

Dla historiografii dotyczącej Holocaustu książka ta miała znaczenie przełomowe. Przedstawione w niej są bardzo szczegółowo losy jednego z batalionów policji, często z dokładnością do zachowań pojedynczych policjantów w poszczególnych akcjach likwidacyjnych. A co najbardziej istotne nie był to batalion złożony z zawodowych funkcjonariuszy, ale z normalnych poborowych, którzy nie wiele wcześniej zostali doń wcieleni, stąd zresztą słowo „rezerwowy” w jego nazwie. Byli to mężczyźni w średnim wieku, nie podlegający poborowi do Wehrmachtu. Daje więc książka pogląd, jak wobec Holocaustu zachowywali się normalni Niemcy, wzięci do służby prosto z ulicy. Co najbardziej wstrząsające, bez żadnych zahamowań wykonywali oni swoją katowską robotę. Jedynie pojedyncze osoby odmówiły udziału w rozstrzeliwaniach. Większość bez zasadniczych problemów robiła wszystko, czego od nich oczekiwali: mordowanie Żydów, ładowanie do wagonów, ściganie ukrywających się.

Do najbardziej ciekawych fragmentów książki, zaliczam te, w których autor próbuje dociekać przyczyn takiego postępowania. Generalnie to wojna o charakterze rasowych miała powodować odczłowieczanie ofiar, co ułatwiało udział w zagładzie. Poza tym wojna, jako taka, budująca nienawiść miedzy „naszymi” a „wrogiem” tworzyła sprzyjający kontekst do stosowania okrucieństw. W przypadku 101 Batalionu nie zachodziła natomiast nadreprezentacji osób o poglądach nazistowskich ani tych o szczególnych skłonnościach do przemocy. Nie ma również zastosowania chętnie przywoływana w procesach sądowych kwestia działania na rozkaz, bowiem żadnemu z obrońców w tych procesach nie udało się przywołać konkretnego przykładu represji za odmowę wykonania rozkazu. Zresztą również w tym batalionie znalazły się jednostki, które w ogóle odmówiły udziału w akcjach związanych z Holocaustem (jeden z oficerów) lub co najmniej udziału w rozstrzeliwaniach. Nic im się nastało, dowódca batalionu wydał zgodę na takie uchylenia się od obowiązków. Natomiast pozostali policjanci bardzo źle na to patrzyli, widząc w tym element słabości charakteru i braku solidarności z tymi, którzy i tak muszą te „brudną robotę” wykonać.

Jeżeli chodzi o różne teorie psychologiczne to Browning wskazuje na duży udział konformizmu związanego z autorytetem dowódców i szerzej przywódców państwa (eksperyment Milgrama) oraz związanego z funkcją w grupie (eksperyment więzienny Zimbardo). „Zdecydowana większość mężczyzn nie była w stanie wystąpić z szeregu i otwarcie odmówić mordowania. Woleli strzelać niż zachować się w sposób nonkonformistyczny. Z czego to wynikało? Przede wszystkim z tego, że odmowa oznaczałaby zrzucenie „brudnej roboty” na towarzyszy broni.” Prowadzi to Browninga do podsumowania, że w sprzyjających warunkach normalni ludzie w normalnych społeczeństwach mogą zachować jak policjanci ze 101 Batalionu policji. Ten wniosek wzbudzał najwięcej polemik i doprowadził do powstania książek polemicznych, przede wszystkim Gorliwych katów Hitlera Daniela Goldhagena, ale to zupełnie inna historia.

Teorię Adorno o „osobowości autorytarnej”, której reprezentacji mieli budować podstawy nazizmu Browning odrzucił posługując się cytatem z Nowoczesności i Zagłady Zygmunta Baumana „Dla Adorna i jego kolegów nazizm był okrutny, ponieważ okrutni byli naziści, a naziści byli okrutni, ponieważ do partii nazistowskiej wstępowali okrutni ludzie.”

Zgadzam się generalnie z ustaleniami Browninga, z jednym poważnym zastrzeżeniem. Nie uwzględnił on w swoich rozważaniach bardzo ważnego czynnika „charakteru narodowego” Niemców. Rozumiem, że jest to termin bardzo sprzeczny z wszelkimi poprawnościami politycznymi. Zatem wyjaśniam, że nie mam na myśli żadnych determinant genetycznych ani wysysania niczego z mlekiem matki. Chodzi o pewne zakorzenione w kulturze danego narodu (i w danym okresie dodajmy) przekonania. W przypadku Niemców była to skłonność do stosowania przemocy w stosunku do innych narodów. Przyznawali oni sobie do tego prawo i wcale nie było to związane tylko z ideologią nazistowską. Przypomnijmy sobie Hakatę i walkę z polskością. W czasie I wojny światowej w Belgii zabijali cywilów pod różnymi, najczęściej wydumanymi pretekstami. Gdyby wtedy doszło do procesów o zbrodnie wojenne, to być może losy II wojny światowej potoczyłyby się inaczej.

Wydaje się, że również czynnik indoktrynacji antysemickiej nie miał decydującego znaczenia. Tak samo jak Żydów mordowano również Cyganów, którzy byli przecież aryjczykami! Masowych zbrodni dopuszczano się również na Polakach czy Rosjanach. Już w 1939 roku Wehrmacht dokonywał egzekucji polskich jeńców. Zwróćmy uwagę, że 101 Batalion, dokonał również pacyfikacji polskiej wsi Talczyn, gdzie doszło do masowych rozstrzeliwań i w tym również przypadku policjantom nie zadrżało ręka. Taki był rozkaz i ktoś musiał go wykonać, niezależnie od tego czy byli to Polacy czy Żydzi.

Na zakończenie jeszcze jeden polski watek tej książki. Policjanci z omawianego batalionu byli przekonani, że do Polski zostali skierowani aby walczyć z zakorzenionym tu bezprawiem. Interesujące?

Podsumowując: książka należy do klasyki gatunku i lektura jest obowiązkowa. Zaliczam do elitarnych „sił sensu” i spokojnie oceniam na 10/10.

Christopher R. Browning: Zwykli ludzie. 101. Rezerwowy Batalion Policji i ostateczne rozwiązanie w  Polsce, Rebis, Poznań 2019 (wyd. 2), s. 384.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

6 + 9 =