Militaria

Wspomnienia Kuropieski, oficera sztabu

Józef Kuropieska, Wspomnienia oficera sztabu, 1934-1939

Wspomnienia Kuropieski, oficera sztabu

Bardzo ciekawa lektura, konieczna dla wszystkich interesujących się przedwojennym wojskiem i kampanią wrześniową. Najciekawsze fragmenty dotyczą studiów w Wyższej Szkole Wojennej, służby w sztabie 22 DP Górskiej dowodzonej w latach trzydziestych przez gen. Borutę Spiechowicza oraz kampanii wrześniowej, podczas której Kuropieska był oficerem sztabu GO „Bielsko” składającej się z 6 DP gen. Bernarda Monda (Kraków), 21 DP Górskiej gen. Józefa Kustronia (Bielsko) i 45 DP rez., która ostatecznie do grupy nigdy nie dotarła.

Cenny w tych wspomnieniach jest opis studiów w WSWoj. Otrzymujemy dość dokładny schemat całych kształcenia oficerów podyplomowych. Także wiele szczegółów związanych z poszczególnymi ich elementami, jak np. podróże polowe, podczas których kursanci mieli do swojej dyspozycji cały pociąg. Do tego dochodzą interesujące portrety wykładowców. Ciekawe, że do najinteligentniejszych zaliczał się płk Mossor, skądinąd bliski współpracownik gen. Kutrzeby. Kiedy jednak przyszło do działań sztabowych imitujących warunki realne, Mossor wypadł dość słabo.

Z czasów służby w sztabie 21 DP Gór. najciekawsze są informacje o szkoleniach, za przygotowywanie których był właśnie odpowiedzialny Kuropieska. Uderza brak szkoleń przeciwpancernych, a te, które się odbywały niejako „na sucho”, bez obecności czołgów, były dość żenujące. Żołnierzy mianowicie instruowano, że sposobem na powstrzymanie czołgu jest strzelanie w jego przezierniki obserwacyjne. Nic dziwnego, że w czasie walk, spotkanie z czołgami, zwłaszcza w pierwszych dniach kampanii, wzbudzało przerażenia i popłoch. Na ćwiczeniach bowiem nigdy z taką sytuacją nie mieli do czynienia.

Druga sytuacja też dotyczyła broni pancernej, tym razem chodziło o ćwiczenie aplikacyjne, polegające na tym, że polska dywizja piechoty jest atakowana przez radziecki korpus zmechanizowany. Ćwiczenie obnażyło słabość polskiej obrony i brak przygotowania dowódców do takiej sytuacji. Ostatecznie skończyło się kontynuowaniem obrony, ale z założeniem wsparcia odwodu przeciwpancernego lub czołgowego z poziomu dowództwa armii. Trzeba tylko dodać, że w tamtym czasie (1937 rok) pułk posiadał 3 działka ppanc. 37 mm i nie istniała dywizyjna kompania ppanc. Co ciekawe, przyczyną tego ćwiczenia było zalecenie MSWoj., aby w roku 1937/1938 przeprowadzić ćwiczenia z założeniem obrony przed uderzeniem pancernym. Dodajmy tylko, że owo zadanie szkoleniowe ujawniło poważną trudność w przemieszczaniu jednostek przeciwpancernych, bynajmniej nie z racji na ich ilość, ale z powodu trakcji konnej wrażliwej na ostrzał przeciwnika.

Opinie Kuropieski na temat organizacji dowodzenia w grupie operacyjnej dają dużo do myślenia. Inaczej niż w innych przypadkach, dowództwo grupy zostało zorganizowane już w kwietniu, nie była to zatem, jak w większości przypadków grupa improwizowana. Cóż z tego skoro dowódca grupy nie miał żadnych uprawnień dowódczych wobec podległych mu jednostek, żadnego budżetu, czyli jak wtedy się mówiło, żadnych „kredytów”, a zadanie miał zarysowane bardzo ogólnikowo. Wbrew jednak „czarnowidztwu” udało się pozycję śląską całkiem nieźle przygotować do wojny.

W ogóle czytając te wspomnieniami miałem nieodparte wrażenie, że ich autor się zwyczajnie „mądrzy” udzielając po fakcie różnych dobrych rad i poddając w wątpliwość wiele ówczesnych decyzji. Tak było w odniesieniu do decyzji wycofania się ze Śląska, którą zdecydowanie krytykował jako przedwczesną, nie podzielając zaniepokojenia dowódcy armii sytuacją pod Pszczyną. Niestety niskie stanowisko w hierarchii dowodzenia i brak zainteresowania studiami nad sytuacją Armii „Kraków” w pierwszych dniach września prowadziła go do błędnych wniosków. Istotnym powodem wycofania się Armii „Kraków” z pozycji śląskiej nie była porażka pod Pszczyną, ale groźba obustronnego okrążenia Armii. Tego nie było widać ze sztabu GO „Bielsko”, nie przeszkadzało to jednak w ferowaniu zdecydowanych sądów. Przedwczesnych.

Stałą manierą Kuropieski jest krytykowanie wszystkich oficerów liniowych, zwłaszcza generałów. Nawet tym których lubi, jak Borutę-Spiechowicza, przypina jakąś łatkę, w przypadku tego ostatniego tym to mniej eleganckie, że Borucie ma dużo do zawdzięczania. Generał bowiem ściągnął go na szefa III Odziału sztabu swojej Grupy Operacyjnej, mimo iż był w dopiero w randze kapitana (oczywiście dyplomowanego). Przedtem był I oficerem sztabu 22 DPG, którą dowodził wtedy też gen. Boruta-Spiechowicz. Boruta dawał mu dużo samodzielności, cenił jego zdanie, często podążał za jego radami.

Być może wpływ na oceny Kuropieski miało jego stanowisko generalskie w LWP, które niejako z urzędu nakazywało krytycyzm wobec przedwojennego wojska. Nakazuje to z ostrożnością podchodzić do jego sądów.

Lekturą poważnie utrudnia brak jakiegokolwiek indeksu.

Józef Kuropieska, Wspomnienia oficera sztabu, 1934-1939, WMON Warszawa 1972

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

20 − pięć =