Książki

„Wytrąceni z milczenia”, a inni na milczenie skazani

Zainteresowałem się książką Grochowskiej z powodu ludzi teatru w niej opisanych. Po bliższej lekturze spotkało mnie jednak rozczarowanie. Teksty dość płytkie i chaotyczne, w praktyce tylko artykuł o Konradzie Swinarskim był naprawdę interesujący. Najbardziej jednak irytujący był dobór postaci przedstawianych w książce. Niepokorni, niezależni, ważni dla kultury polskiej, ale wszyscy z kanonu lewicowo-liberalnego. Cenię ludzi „Tygodnika Powszechnego”, ale czy tylko oni zasługują na zainteresowanie z całego świata dziennikarskiego i czy kryterium wspólnego środowiska musi przeważać nad kryteriami merytorycznymi. Ostatecznie dobiło mnie jednak coś innego.  

Jak wspomniałem w książce dominują biogramy ludzi teatru, rzuciłem okiem na okładkę zobaczyłem nazwisko Szaniawski, zatem byłem pewien, że chodzi o Jerzego Szaniawskiego, ale pomyliłem się, był to Klemens Szaniawski. Jak w gronie 9 osób teatru można było pominąć Jerzego Szaniawskiego, jedną nielicznych postaci europejskiego formatu, który Dwoma teatrami powiedział coś zupełnie nowego, żeby nie powiedzieć wyznaczył nowy kierunek. Miał jednak tę przypadłość, że komunistów rządzących w Polsce uważał za pospolite chamstwo, był kompletnie nie podatny na ukąszenie heglowskie, co spowodowało, że czerwoni kompletnie wycięli go z życia kulturalnego, skazali nie tylko na zapomnienie, ale na nędzę i poniżenie przez lokalnych kacyków. Jeżeli pisać o niepokornych, to przede wszystkim o nim, a nie o członku Komitetu Centralnego PZPR, Łomnickim. Aż boję się myśleć, że środowisko „GW” (jej redaktorką jest Grochowska) dzisiaj Szaniawskiego skazuje na zapomnienie z tego samego powodu, co komuniści, za niezłomność, na tle której inni bohaterowie książki wyglądaliby dość blado.

Magdalena Grochowska, Wytrąceni z milczenia, Świat Książki 2005 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

11 − 3 =