O Enigmie ciąg dalszy
David Kahn jest znanym i cenionym autorem książek z dziedziny kryptologii. Zajmował się także historia wywiadu w czasie II wojny światowej. Jego książka Codebreakers (pol. Łamacze kodów. Historia kryptologii) miała znaczenie przełomowe, nie tylko z powodów merytorycznych (bo i wcześniej sporo na ten temat pisano), ale przede wszystkim ze względu na jasność wykładu i przystępność. Do tych najlepszych cech pisarstwa Davida Kahna nawiązuje publikacja poświęcona dziejom złamania morskiej wersji Enigmy, czyli tej, którą zajmował się Turing i której dotyczył film Gra tajemnic (pisałem o nim tu). Powiem od razu, że książka Kahna jest o niebo lepsza od biografii Turinga, która była z kolei pierwowzorem do scenariusza wspomnianego filmu.
Zacznę od tego, że Kahn, jako solidny badacz, który dobrze rozumie historię osobny rozdział poświęcił Polakom i ich wkładowi w rozszyfrowanie Enigmy. Co więcej zrozumiał metody stosowane przez Polaków, przystępnie je opisał i wskazał na ich znaczenie dla dalszych potyczek Anglików z Enigmą. Dostaje za to dużego plusa. Może zachowanie obiektywizmu było w jego przypadku o tyle łatwiejsze, że jest on Amerykaninem, a dotychczasowe kłopoty z polskim wkładem w rozszyfrowanie Enigmy sprawiali Anglicy, którzy bardzo nielojalnie przypisywali sobie wszystkie sukcesy w tej materii.
Swoją książkę Kahn rozpoczął od pierwszej wojny światowej, kiedy to Rosjanie zdobyli na osadzonym na mieliźnie krążowniku „Magdeburg” niemiecki księgi kodowe. Umożliwiło to państwom Ententy przez kilka lat spokojne odszyfrowywanie niemieckich depesz. Paradoksalnie to wydarzenie miało wpływ na wojnę na Atlantyku, bowiem w 1941 roku, mając w pamięci wydarzenie z „Magdeburgiem” dowódca HMS „Bulldog” wstrzymał w ostatniej chwili atak na wynurzony U 110 tylko po to, aby wydobyć z tonącego okrętu książki kodowe. Udało to się zrobić, a kryptoanalitycy z Bletchley Park otrzymali w końcu materiały, które umożliwiły im złamanie morskiej Enigmy i wprowadziły ich we wszystkie zawiłości niemieckiego systemu szyfrowania. Po miesiącu jednak nastąpiła rutynowa zmiana kodów i ustawień niemieckiej maszyny szyfrującej i ponownie Brytyjczycy „ogłuchli”. Kolejne materiały zdobyli, tym razem po zaplanowanej akcji, z zaatakowanego niemieckiego stateczku meteorologicznego. Jak widać w pierwszym okresie wojny największe sukcesu służby dekryptażu odnosiły dzięki przejęciu niemieckich tablic kodowych. Bardzo te akcje ułatwiły prace nad późniejszym łamaniem niemieckich szyfrów. Fakt jednak pozostaje faktem, główne sukcesy odnoszono dzięki działaniom siłowym, a nie w wyniku żmudnych analiz, które zaowocowały sukcesem dopiero w grudniu 1942 roku.
Trzeba jednak dodać, że Anglicy bardzo twórczo rozbudowali polskie osiągnięcia, choć rdzeń pomysłu na bomby kryptologiczne i na tzw. tablice Zygalskiego pozostał w użyciu do końca. Oczywiście osiągniecia Turinga czy Welchmana są niezaprzeczalne i cały system łamania kodów Enigmy został przez nich wprowadzony na zdecydowanie wyższy poziom.
Do zasadniczych zalet książki Kahna należy powiązanie sposobów dekryptażu i powiązanych z nim efektów w postaci rozszyfrowanych depesz z zastosowaniem w praktyce pozyskanej w ten sposób wiedzy. Czytelnicy mogą zobaczyć jak pracowało centrum operacyjne floty w zakresie Bitwy o Atlantyk, jak unikano spotkania z czyhającymi na konwoje wilczymi stadami u-bootów czy jak urządzano polowania na podwodne transportowce zaopatrujące niemieckie okręty podwodne operujące u wybrzeży Stanów Zjednoczonych. To rzadki przypadek, gdzie w jednej książce połączona jest wiedza o całym intelektualnym zapleczu dekryptażu z praktycznym wykorzystaniem jego efektów, a na dodatek wszystko opisane jest w sposób fascynujący. Trudno oderwać się od lektury.
Jednym z najciekawszych wątków książki jest precyzyjne, ale jednocześnie przystępne przedstawienie sposobów w jaki szyfrowano depesze za pomocy Enigmy. Zrozumienie tego procesu nastręcza niemałe trudności bo te procedury naprawdę są bar5dzo zawiłe, a przez to trudne do zrozumienia, a na dodatek wraz z upływem czasu były coraz bardziej komplikowane. Wielką pomocą w tej materii są doskonałe załączniki pokazujące w praktyce sposób używania Enigmy. Dopiero na tym tle pokazane są trudności w łamaniu całego złożonego systemu zabezpieczeń. Oczywiście odtworzona została cała procedura łamania wszystkich elementów składających się na strukturę Enigmy. Kahn bardzo trafnie zauważył, że wprowadzenie maszynowego szyfrowania całkowicie zmieniło sposoby pracy kryptoanalityków. Metody lingwistyczne przestały być przydatne, a coraz większą role odgrywali matematycy i ludzie potrafiący konstruować i wykorzystywać maszyny wspierające proces dekryptażu. Oznaczało to zasadnicza zmianę jakościową, która jako pierwsi dostrzegli Polacy i potrafili wyciągnąć wnioski z nowej sytuacji.
Przy okazji pisania o Enigmie koniecznie muszę zwrócić uwagę na jedną ze starszych, pionierskich prac dotyczących tego zagadnienia. Zwykle książki dotyczące historii najnowszej a wydane w czasach PRL delikatnie mówiąc się zdezaktualizowały. Tym bardziej jeśli były pisane przez wojskowych, a więc partyjnych historyków i wydawane w partyjnym wydawnictwie „Książka i Wiedza”. Mimo to praca Władysława Kozaczuka W kręgu Enigmy ciągle zachowuje wartość poznawczą. Polskie osiągniecia w dekryptażu niemieckich maszyn cyfrowych są naprawdę bardzo dobrze opisane. Co więcej wiele szczegółów jest już trudnych do zweryfikowania, bo zapewne Kozaczuk rozmawiał z głównymi aktorami (na pewno z Marianem Rejewskim, a może i z Zygalskim). Tego już nie da się powtórzyć.
Wartość książki polega na tym, że przedstawia ona, co rzadkie, całościowy obraz wszystkich wysiłków związanych z rozszyfrowaniem Enigmy. Zwłaszcza polski trop przedstawiony jest od samych początków, aż po wojenne losy wszystkich aktorów tego dramatu. W tym przypadku boli, że polscy matematycy, którzy po licznych przygodach dostali się do Anglii (bez Różyckiego, który zginął na Morzu Śródziemnym), zostali skierowani na boczny tor i nawet nie mieli dostępu do Bletchley Park. Ale książka jest nie tylko o Polakach.
Zdumiewa, że w epoce przedinternetowej i w czasie utrudnionych relacji z państwami zachodnimi Kozaczuk miał bardzo dobrą orientację w obcojęzycznej literaturze przedmiotu. Na dodatek czytał ją ze zrozumieniem, co wcale nie jest częste w epoce, kiedy więcej osób pisze książki, niż je czyta. Na szczególna uwagę zasługuje w tym przypadku ciekawe zreferowanie książki Winterbothama The Ultra Secret (London 1974), zwłaszcza w aspekcie sposobów wykorzystania danych pochodzących z odczytanych depesz Enigmy. A trzeba wiedzieć, że poszczególne rodzaje broni w III Rzeszy całkowicie różnie posługiwały się Enigmą. Odrębne systemy miał Wehrmacht, Luftwaffe, Kriegsmarine i SS. Jakkolwiek największym zainteresowaniem cieszy się Enigma morska, to bodaj największe znaczenie dla przebiegu wojny miały depesze Wehrmachtu, w wielu przypadkach dające nieprawdopodobną przewagę alianckim dowódcom, na przykład w Afryce. Możliwość zobaczenia jakie dane ci dowódcy mieli i jak z nich korzystali to bodaj najciekawszy fragment książki. Nie sposób tego tu referować, ograniczę się tylko do podsumowania, które za Winterbothamem przytacza Kozaczuk: najefektywniej informacje z Enigmy wykorzystywali generałowie Patton i Alexander, najgorzej Mark Clark i Montgomery. Nie dziwią te dane ani w odniesieniu do Pattona, ani do coraz gorszych opinii o Montgomerym (pisałem o nim tu). Na jego sukces pod El Alamein warto popatrzeć przez pryzmat kompletnych danych, jakie posiadał na temat sił, ugrupowania i planów operacyjnych wojsk niemieckich.
Warto przedstawić, jak działał system rozprowadzania informacji posiadanych z dekryptażu Enigmy. Przy każdym wyższym dowódcy liniowym istniała tajna komórka łączności, do której przekazywane były dane dotyczące konkretnego frontu. W działalności operacyjnej, można było je wykorzystywać tylko wtedy, kiedy można było wskazać lub uprawdopodobnić zdobycie takiej informacji w sposób innym niż za pomocą łamania szyfrów. Jeżeli mimo to, któryś z generałów chciał wykorzystać tajne informacje, jego rozkazy były odwoływane na wniosek szefa wskazanej komórki łączności. Po takich doświadczeniach, nikt nie próbował naruszać reguł, natomiast podejmowane szczególne wysiłki, aby innymi kanałami zdobyć stosowne informacje. Na przykład wiedziano o dacie wyjścia konwoju zaopatrzeniowego z Włoch do Afryki. Wysyłano więc samolot rozpoznawczy, który ten konwój namierzał, ale jednocześnie dawał się zobaczyć. Po tym spokojnie można było przystąpić do ataku.
Na zakończenie mogę spokojnie książkę Kozaczuka zarekomendować, jako dobre źródło wiedzy o problematyce Enigmy. Na Allegro książka jest dostępna po kilka złotych. Warto. Dużo ciekawsza, niż większość współczesnej produkcji na ten temat.
David Kahn, Enigma. Złamanie kodu u-bootów 1939-1943, Wydawnictwo Magnum Warszawa 2005.
Władysław Kozaczuk, W kręgu Enigmy, Książka i Wiedza, Warszawa 1979.