Książki

Janusz Radziwiłł z Nieborowa

Bardzo lubię Nieborów. Do tego stopnia cieszą mnie kilkudniowe pobyty w tamtejszych pokojach gościnnych, że pałac wraz ogrodem tajnie adoptowałem, a Radziwiłłów polubiłem. Zatem biografię Janusza Radziwiłła, ostatniego ordynata nieborowskiego przeczytać musiałem.

Jarosław Durka, Janusz Radziwiłł, okładka, recenzjaKsiążka owa solidną jest (używając języka naszego protagonisty z lat trzydziestych). Wzorowa pod względem faktografii i wykorzystanej dokumentacji. Brak jej niestety polotu, zdolności do syntezy, celnego podsumowania. Poza tym działalność polityczna Janusz Radziwiłła nie należała do szczególnie porywających. W zamian za to był bardzo dobrym gospodarzem swoich dóbr, a był ordynatem nieborowskim, ołyckim i właścicielem ogromnych lasów pod Cumaniem. O tym prawie nic w książce nie ma, podobnie jak o jego stosunkach rodzinnych i towarzyskich z cała bodaj polską arystokracją. Dłuższy passus został poświęcony tylko Michałowi Radziwiłłowi, ordynatowi przygodzickiemu, a bratu Janusza. Ów był znanym skandalistą, bawidamkiem, utracjuszem i postacią podławą. Ani słowa natomiast nie ma o Karolu Mikołaju Radziwille, ordynacie dawidgródeckim, znanym głównie z organizacji ogromnych polowań czy Krzysztofie Radziwille ziemianinie, poecie, po wojnie (w PRL !) dyrektorze Protokołu dyplomatycznego MSZ.

Wracając do kariery politycznej Janusza Radziwiłła –  był on odpowiedzialny za zorganizowanie pierwocin polskiej dyplomacji w czasie rządów Rady Regencyjnej jako nieformalny minister spraw zagranicznych (formalnie Rada nie mogła prowadzić niezależnej polityki zagranicznej). W kolejnych epokach był związany z ruchem zachowawczym (konserwatywnym) i te zaangażowania są bardzo szczegółowo w książce omówione nieproporcjonalnie do znaczenia tego ruchu. Zabrakło tu natomiast pogłębionej oceny: czy ten ruch był w ogóle potrzebny, czy udało mu się zrealizować jego postulaty ideowe, czy Radziwiłł był jego skutecznym prezesem itp.

Stronnictwo konserwatywne udzieliło po 1926 poparcia Piłsudskiemu, a Janusz Radziwiłł startował w kolejnych wyborach z list BBWR. Do głównych postulatów konserwatystów w tym okresie zaliczało się ograniczenie zakresu reformy rolnej i tej właśnie sprawy dotyczy pyszna anegdotka. Mianowicie podczas rozmowy przy śniadaniu w pałacu przy Bielańskiej (dzisiaj Muzeum Niepodległości), premier Skrzyński tłumaczył się z poparcia, jakiego udzielił wprowadzeniu w życie wspomnianej reformy rolnej, na koniec argumentując, że takie jest jego przekonanie. A! Jeśli takie jest twoje przekonanie – miał powiedzieć Radziwiłł – to jesteś w porządku. (s. 146).

W czasie drugiej wojny Janusz Radziwiłł zaangażowany był w działalność Rady Głównej Opiekuńczej, miał nawet zostać jej prezesem, ale ostatecznie nie zgodził się na to Hans Frank, najprawdopodobniej z powodu interwencji Radziwiłła u Hermana Goeringa przeciwko szczególnie dotkliwym przejawom polityki okupacyjnej udało mu się nawet spotkać z nim w Berlinie, ciekawa rozmowa). Tutaj warto dodać, że jego wstawiennictwo przyczyniło się do wypuszczenia części profesorów UJ z obozu koncentracyjnego. Takie jego działania były możliwe, gdyż pochodził z linii Radziwiłłów skoligaconej z Hohenzolernami i mającej liczne związki historyczne z kulturą niemiecką.[i]

Po wojnie aresztowany przez Sowietów, ale już 1947 roku wypuszczony powrócił do Warszawy, gdzie mieszkał w małym mieszkanku aż do śmierci w 1967 roku. Ani razu nie pojawił się w skonfiskowanym Nieborowie. Pozostał wierny dobrym obyczajom, nie tylko nie dał się skusić na żadną współpracę z reżimem, ale pozostał symbolem niezgody na całe komunistyczne dziadostwo. Przy całej pryncypialności zachował zdrowy rozsądek i zapewne dlatego był nieformalnym doradcą kard. Wyszyńskiego. Dla wielu ludzi pozostał autorytetem. Żadne „ukąszenie heglowskie” go nie dotknęło. Wydaje się, że ten okres, kiedy był już kompletnie zmarginalizowany, pozbawiony możliwości działania, a jednak pozostał autorytetem, pokazał jego prawdziwy format.

Książkę mimo wszystko polecam, tylko lepiej nie mieć od niej za dużych oczekiwań. Przyzwoita faktografia, 7/10.

Jarosław Durka, Janusz Radziwiłł 1880-1967. Biografia polityczna, Rytm 2011.



[i] Tzw. linia pruska Radziwiłłów bierze swój początek od Antoniego Henryka ożenionego w 1796 roku z Fryderyką Luizą bratanicą ówcześnie panującego Fryderyka Wilhelma II. Mieli oni dwóch synów Bogusława i Wilhelma (obaj oficerowie armii pruskiej), co ciekawe obaj ożenili się z siostrami Clary et Aldringen, były to szczęśliwe małżeństwa: Bogusław i Leontyna mieli ośmioro dzieci, a Wilhelm i Matylda dziewięcioro. O rodzaju związków tej linii Radziwiłłów z Prusami (i z polskością jednocześnie) niech świadczy kariera synów Bogusława: jeden (Antoni Wilhelm) był adiutantem trzech kolejnych królów pruskich, a jego syn Stanisław był adiutantem Piłsudskiego (zginął podczas wojny 1920 r.), natomiast drugi (Ferdynand) był przewodniczącym polskiego koła w pruskim parlamencie aż do wybuchu wojny w 1914 r. Jego to synem był właśnie Janusz. Matką Janusza była Pelagia z Sapiehów, która była wstrząśnięta, kiedy po ślubie pojawiła się w rodzinnym domu męża, gdzie jego rodzeństwo mówiło ze sobą wyłącznie po niemiecku (z racji na pochodzenie matek).

Dla przyjaciół z Ostrowa Wlkp. nadmieniam, że Ferdynand przez 44 lata reprezentował w pruskim parlamencie ten okręg wyborczy, a jego brat Edmund był w latach 1881-1886 administratorem parafii w tym mieście, blisko związanym z uwięzionym tam kard. Ledóchowskim.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

siedem − 2 =