Książki

Wspomnienia profesora Tatarkiewicza

Teresa i Władysław Tatarkiewicz, wspomnienia, recenzjaNa książkę składają się zupełnie różne w formie wspomnienia Teresy z Potworowskich Tatarkiewiczowej i jej męża Władysława oraz kilka wspominkowych miscellaneów rodzinnych, wśród których najciekawsze okazały się dwudziestoparostronnicowe memuary Jakóba Tatarkiewicza, rzeźbiarza z pierwszej połowy XIX.

Pamiętniki pani Teresy do najciekawszych, delikatnie mówiąc, nie należą. Najpierw zasypuje ona czytelników wszelkimi możliwymi szczegółami rozbudowanej genealogii dwóch rodzin: swojej i męża, kompletnie niemożliwych do przyswojenia przez osoby postronne. A później jej refleksje życiowe ograniczają się do tego, w jakim mieszkaniu ze swoim mężem przebywali, od kogo je wynajmowali i jakie mieli służące. Powiem szczerze, dla mnie był to kompletnie stracony czas. A mogła przecież napisać wiele ciekawych rzeczy – przez ich dom przewijało się mnóstwo interesujących postaci ze świata nauki, których przypadki życiowe chętnie bym obejrzał od strony innej niż zawarta tylko w oficjalnych dziejach ich twórczości.

Natomiast pamiętniki profesora Tatarkiewicza to zupełnie inna klasa. Na jego przekrojowych książkach (Historia filozofii t. 1-3, O szczęściu, Z dziejów sześciu pojęć, Historia estetyki t. 1-3) wychowało się kilka pokoleń polskich humanistów, zresztą kto z czytelników tego bloga nie miał kontaktu choć z fragmentami Historii filozofii. Tak jak w swoich książkach był wybitnym badaczem, ale raczej cudzych myśli i koncepcji, tak we wspomnieniach okazał się twórcą oryginalnym. Swoje pamiętniki napisał według kilkudziesięciu przekrojowych pytań i problemów, a nie według prostego, chronologicznego następstwa wydarzeń w swoim życiu. I tak mamy opisane np. tematy Pieniądz, Praca, Zdrowie, czy Znajomi. Pojawiły się też tematy dużo bardziej refleksyjne: Ambicje, Podejmowanie decyzji, Pośpiech, a na końcu Czy byłem szczęśliwy. Tak skonstruowanych wspomnień jeszcze nie czytałem i już samo to powinno być wystarczającą rekomendacją do sięgnięcia po nie.

Wśród tych rozważań i podsumowań wiele myśli wzbudziło moją głębszą zadumę. Profesor napisał na przykład, że w relacjach międzyludzkich bardziej ceni sobie grzeczność niż szczerość. Bez uzasadnienia, ot tak –  jasno i po prostu. W pierwszym odruchu niespecjalnie mi się to spodobało, ale im dłużej myślałem, tym bardziej staremu profesorowi przyznawałem rację. Domyślajcie się dlaczego.

Zastanowiło mnie także przyznanie się profesora, że swoim życiu unikał podejmowania decyzji, a bieg wydarzeń go po prostu unosił. Nieuchronnie prowadzi to do pytania, a ile decyzji w ogóle podejmujemy w swoim życiu, jaką w tych decyzjach mamy przestrzeń swobody i czy nie jest tak, że w gruncie rzeczy to okoliczności nas najczęściej determinują, a tylko wydaje nam się, że o wszystkim samodzielnie decydujemy. Tu pytanie pozostawiam otwarte.

Natomiast godna prawdziwego filozofa była refleksja, że nawet najgorsze rzeczy jakie go spotykały w gruncie rzeczy wychodziły mu dobre. I takiego podsumowania życia wszystkim czytelnikom tego bloga szczerze życzę.

Teresa i Władysław Tatarkiewiczowie, Wspomnienia, Zysk i S-ka 2011.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

15 − 11 =