Biała Lokomotywa w Teatrze Ateneum
Na spektakl Biała Lokomotywa szedłem z nadzieją. Oprócz nadziei miałem też obawy – twórczość Stachury dobrze znam, widziałem wiele adaptacji, słuchałem różnych interpretacji, częściej byłem zawiedziony niż urzeczony. Tym razem spotkało mnie miłe zaskoczenie.
Sam pomysł inscenizacyjny od pierwszych chwil wciągał w szukanie znaczeń. Nie chodzi tylko o przetykanie piosenek tekstami Stachury, to nic nowego. Istotą rzeczy był bardzo celny dobór tekstów, tak aby fragmenty pamiętników i prozy Stachury stanowiły wprowadzenie do tekstów śpiewanych. Paradoksalnie to duża sztuka, bo powiedzieć i zaplanować łatwo, ale zrobić trudno. Słuchałem nie tylko z przyjemnością, ale i zainteresowaniem.
Nic jednak nie może zastąpić ciekawej interpretacji, a ta w przypadku Białej Lokomotywy była bliska doskonałości. Pomysł, aby teksty Stachury śpiewali starsi faceci, o wyrobionych głosach, okazał się strzałem w dziesiątkę. Twórczość Stachury wyrastała z bolesnego doświadczenia, a cóż owe doświadczenie podkreślać może bardziej niż brzmienie, z którego przebija znajomość życia. Było to bardzo przekonujące, ale też wzruszające. W ustach ludzi, którzy niejedno przeżyli, a ich głosy stoją w proporcji do doświadczeń, bardzo prawdziwie brzmi, że przemienić w jasny, nowy dzień najsmutniejszą noc – to jest dopiero coś.
Szczególnie dobre wrażenie robił Jan Janga Tomaszewski. Nie za często jest on obecny w masowych produkcjach. Pamiętam go z kilku roli drugoplanowych, ale zawsze zapadał mi w pamięć. Jest w nim coś magnetycznego, coś co przyciąga uwagę, a to przecież w aktorstwie jest najważniejsze. Wielka szkoda, że reżyserzy filmowi tak rzadko sięgają po jego kunszt aktorski. Mój wielki apel – róbcie to częściej, a wtedy i wy, i my widzowie na tym dobrze wyjdziemy.
Na palmę pierwszeństwa w jakości inscenizacji i wykonania zasługuje Nie brookliński most. Pomysł, żeby zaśpiewać ten tekst na trzy różne głosy był doskonały i do tej pory mam go w uszach. Reżyserowi, Jerzemu Satanowskiemu należy się szacunek.
Brakowało mi w spektaklu Piosenki dla Potęgowej. Tak pięknie można było ją wprowadzić celnym fragmentem z Całej jaskrawości. W razie jakby się udało tę piosenkę dołożyć do przedstawienia, idę na niego jeszcze raz. Zresztą i bez Potęgowej pójdę raz jeszcze. Nie co dzień mamy do czynienia z czymś tak urzekającym.
Na koniec najważniejsze. Spektakl był po prostu wzruszający i długo byłem pod jego wrażeniem. Dla mnie 10/10 i dodatkowo zaliczam do sił sensu za pomysł z trzema aktorami, za celny wybór tekstów, za najlepsze, jakie słyszałem wykonanie Brooklińskiego mostu i za obsadzenie Jangi Tomaszewskiego.
Edward Stachura, Biała Lokomotywa, reż. Jerzy Satanowski, występują Jan Janga Tomaszewski, Mirosław Czyżykiewicz, Wojciech Brzeziński, Teatr Ateneum, wizyta styczeń 2015.