Podyskutujmy z Rymkiewiczem
Jarosław Marek Rymkiewicz, Kinderszenen, Sic! 2008
Dyskusja na temat tej książki przewaliła się przez polską prasę jakiś czas temu i mimo że bynajmniej nie była wyczerpująca, a nawet w znacznej mierze była niejako obok książki, która stanowiła tylko pretekst do dyskusji o polskim patriotyzmie, zagrożeniach substancji narodowej, poprawności itd., to wyczerpująca recenzja byłaby chyba musztardą po obiedzie. Ograniczę się zatem do kilku, jak myślę, kluczowych uwag.
1. Cieszę się bardzo, że Kinderszenen się ukazał, mimo, iż nie ze wszystkimi ideami w nim przedstawionymi jest mi po drodze, ale w normalnym społeczeństwie, powinno się o nich stale rozmawiać, szkoda tylko, że dzieje się to tak rzadko. Za normalne społeczeństwo mam takie, gdzie jedna najprawdziwsza prawda nie monopolizuje rynku idei, a autorów myśli nie powszechnych nie bierze się pod buty, jako oszołomów i nie niszczy medialną nagonką.
2. Rymkiewicz napisał książkę o swoim dzieciństwie (stąd tytuł znaczący po polsku „kącik dziecinny”) naznaczonym wojną, a dokładnie brutalną niemiecką okupacją. Fragmenty autobiograficzne przetykane są scenami z Powstania warszawskiego i uwagami na temat istoty niemieckich podbojów na wschodzie. Szeroko rozlaną dyskusję budziło nie to, co jest istotą książki, ale pojedyncze uwagi podrzucane niejako przy okazji głównych nurtów narracyjnych, a to mianowicie przekonania: o szczególnym znaczeniu Powstania, jako najważniejszym wydarzeniu w historii Polski i fundamencie niepodległości, o niemieckim, a nie hitlerowskim czy nazistowskim charakterze zbrodni w Polsce, o wybitnie złych cechach „niemieckiego charakteru”, które się ujawniły w stosunku do Polaków podczas II Wojny Światowej.
3. Najprościej jest odnieść się tematu Powstania warszawskiego. Niestety Rymkiewicz wypowiadał się tu z dużą emfazą, ale nic nie mówił dokładnie: w jaki to sposób Powstanie miało wpływać na kondycję polskiej świadomości narodowej, a w tym szczególnego umiłowania wolności. Coś tu jest na rzeczy, ale na poziomie tak ogólnikowym trudno rozmawiać, bo jest też sporo argumentów za tezą przeciwną, np. wzgląd na hekatombę powstańczą powodował niechęć do bardziej zdecydowanych wystapień w latach 70. i później w czasie Solidarności (mówił o tym wprost Prymas Wyszyński). Można tu powołać się na zasadę stanowiącą jeden z fundamentów europejskiej racjonalności „twierdzenie bez dowodu odrzucam bez powodu”. Natomiast na pewno warto rozmawiać na ten temat i to nie tylko przy okazji rocznicy wybuchu Powstania, kiedy opinie słusznie mają charakter pomnikowy nacechowany wdzięcznością i szacunkiem dla bohaterów.
4. Zbrodnie hitlerowskie, nazistowskie czy niemieckie. Niewątpliwie Rymkiewicz ma rację, gdy mówi, że podczas wojny nikt nie mówił inaczej jak „zbrodniarze niemieccy” (a nie hitlerowscy), tym niemniej dzisiaj żyjemy w innej sytuacji, w innej logice kontaktów między narodami (współpraca zamiast konfrontacji). Ja chyba wolę mówić o zbrodniach hitlerowskich, ale nie razi mnie inne zdanie w tej sprawie, a już na pewno nie u ludzi, którzy przeżyli wojnę i owych zbrodni doświadczali osobiście.
5. Najmniej podobają mi się bardzo zjadliwe uwagi dotyczące niemieckiego charakteru narodowego („skłonność niemieckiej psychiki” lub „skłoność Niemców do dominacji”), bowiem dzisiejsi Niemcy nie objawiają takich cech jak pokolenie zainfekowane Hitlerem, no więc jak to jest z ich przypadłościami narodowymi, raz są, a raz ich nie ma. Co to za charakter narodowy. Poza tym przypomina mi to mówienie o tym, że Polacy wysysają antysemityzm z mlekiem matki. Z drugiej strony Polacy często przesadzają w drugą stronę, np. często gloryfikowany jako uczciwy Niemiec, płk Stauffenberg, tak wypowidał się o mieszkańcach Generalnej Guberni „To niewyobrażalna hołota, bardzo dużo Żydów i bardzo dużo mieszańców. Ci ludzie będą posłuszni jedynie pod knutem. Tysiące jeńców wojennych wykorzysta się dla naszego rolnictwa. W Niemczech na pewno będą użyteczni. pracowici, posłuszni i skromni”.
6. A niezależnie od polemiki z Rymkiewiczem, trzeba powiedzieć, że podczas okupacji Niemcy powszechnie (!) zachowywali się skandalicznie objawiając na każdym kroku przekonanie, że przynależymy do rasy podludzi i tak nas traktowali. Zasłużyli sobie z nawiązką na to, żeby suchej nitki na nich nie pozostawiać i był czas żeby wyciągać z tego wszelkie konsekwencje i zresztą to robiono: granica na Odrze i utrata przez Niemcy wszystkich wschodnich prowincji, masowe wysiedlenia, procesy i nie incydentalne wyroki śmierci. W zakresie oddziaływania Sowietów wszyscy jeńcy trafiali do łagrów, które przeżyło ok. 50% zesłanych i siedzieli w nich do połowy lat 50. – nie była to mała pokuta.
7. Na pewno warto Kinderszenen przeczytać, tym bardziej, że jest napisany piękną polszczyzną i czyta się go z przyjemnością. Mimo iż się nie we wszystkim zgadzam z autorem to zaliczam książkę do „sił sensu” ze względu na samodzielność i niezależność myślenia, a także odwagę w płynięciu pod prąd opinii powszechnych. Wolę różnić się z Rymkiewiczem, niż zgadzać z jego oponentami.