Marynarka wojenna Austro-Węgier
Szczerze powiedziawszy o flocie wojennej Austro-Węgier wiedziałem tylko tyle, że istniała i że prawdopodobnie miał z nią coś wspólnego późniejszy regent Węgier, admirał Horthy, który był przedmiotem dowcipów, jako admirał w kraju bez morza. Jak się okazało, żarty były zupełnie bezzasadne.
Dzięki Csonkarétiemu wiemy, że Austro-Węgry posiadały przed I wojną światową całkiem pokaźną flotę wojenną. Składało się na nią 15 pancerników, 10 krążowników, 19 niszczycieli i 39 torpedowców. Jedynym poważniejszym brakiem było posiadanie jedynie 7 i to bardzo małych okrętów podwodnych. Z kolei warunki wojenne potwierdziły, że we flocie była za mało nowoczesnych szybkich jednostek, a te które posiadano, były uzbrojone w działa o za małym kalibrze (chodzi tu o główną artylerię krążowników o kalibrze jedynie 100 mm). Atutem tej floty był dość sprawny przemysł stoczniowy, a warto tu na przykład przypomnieć, że pierwsza torpeda została wybudowana w fabryce w Fiume (Rijeka)
W pierwszym okresie wojny na Adriatyku ich przeciwnikiem była delegowana flota francuska wzmocniona kilkoma krążownikami angielskimi. Sprzymierzeni mieli wtedy przewagę ok. 2:1, a w przypadku okrętów podwodnych 9:1. Zaś po przystąpieniu Włoch do wojny te proporcje jeszcze się pogorszyły i wyniosły 3:1, a w przypadku okrętów podwodnych 18:1.
Mimo takiej kolosalnej przewagi flota CK monarchii odnosiła większe sukcesy i pomimo, że musiała w takich warunkach zostać zepchnięta do defensywy, potrafiła boleśnie ugodzić sprzymierzonych.
O jednej akcji warto opowiedzieć. Sprzymierzeni w obawie przed penetrowaniem Morza Śródziemnego przez austro-węgierskie okręty podwodne i korzystaniem przez niemieckie ubooty z baz na Adriatyku, wprowadzili blokadę cieśniny Otranto. Na stałe patrolowało ją kilkadziesiąt małych jednostek, wspieranych przez większe okręty i mogących zawsze liczyć na błyskawiczne wsparcie głównych sil floty sprzymierzonych bazujących w Brindisi. Oczywiście bardzo to utrudniało mocarstwom centralnym prowadzenie wojny podwodnej i podejmowały one różne próby przerwania tej blokady.
Do jednej z większych prób doszło w maju 1917 roku. W akcji wzięły udział trzy szybkie krążowniki, dwa niszczyciele i trzy okręty podwodne stanowiące zabezpieczenie całej operacji. Dodatkowo wykorzystano lotnictwo morskie angażując kilka łodzi latających do wsparcia z powietrza. Operacja była złożona logistycznie, bo okręty przez pewien czas operowały samodzielnie, prace planistyczne zostały jednak wykonane wzorowo i wszystko poszło jak „po sznurku” mimo interwencji brytyjskich i włoskich krążowników i niszczycieli. Zatopiono kilkanaście patrolowców, dwa niszczyciele, kilka handlowych parowców i ciężko uszkodzono interweniujący brytyjski krążownik. Blokada na wiele miesięcy przestała istnieć. Dowódcą całej operacji był kmdr Miklos Horthy, zresztą ciężko ranny po trafieniu jego flagowego krążownika „Helgoland”. W dowód uznania został mianowany admirałem.
W następnej odsłonie, jego postawa jako aktywnego dowódcy została na tyle doceniona, że został mianowany dowódcą całej floty Austro-Węgier, mimo iż było kilkunastu admirałów przewyższających go stopniem lub starszeństwem. Zatem Horthy nie był admirałem malowanym.
Na szczególna uwagę zasługuje działalność okrętów podwodnych. Było ich bardzo mało i miały małą wyporność, ale odniosły więcej sukcesów, niż znacznie liczniejsza flota podwodna sprzymierzonych. Podczas wojny CK monarchia nerwowo powiększała stan posiadania w tej materii. Z ciekawostek można powiedzieć, że przez pewien czas największym okrętem podwodnym był U14, czyli zdobyty na wrogu francuski „Curie”.
Książkę uzupełnia rozdział o Polakach służących we flocie austro-węgierskiej, którzy później zasilili szeregi rodzącej się polskiej Marynarki Wojennej. Jego autorem jest nieodżałowanej pamięci prof. Piotr Wieczorkiewicz, jak zawsze imponujący erudycją i kompetencją.
Na koniec: książka bardzo kompetentna, szczegółowa, z ordre de bataille walczących flot, opisami technicznymi okrętów itd., czyli ze wszystkim, czego tego typu książce potrzeba. Plus duża kompetencja autora. No i oczywiście sentymentalna podróż w historię CK Monarchii., sumarycznie 9/10
Károly Csonkaréti, Marynarka wojenna Austro-Węgier w I wojnie światowej 1914-1918, Wydawnictwo Arkadiusz Wingert, Kraków 2004
Otto Wagner i jego szkoła
Tytułowy Otto Wagner był jednym z głównych twórców wiedeńskiej secesji. Poniżej kamienica Wienzeile 40 przez niego zaprojektowana
Dla przedstawionej tu pracy ważniejsze jest jednak to, że Otto Wagner był wykładowcą Akademie der bildenden Künste (Akademii Sztuk Pięknych) w Wiedniu. Zgromadził dookoła siebie liczne grono studentów i młodych architektów. Panowała tam atmosfera twórczych poszukiwań, konstruowania nowych założeń. Mistrz nie ograniczał uczniów swoimi poglądami, zachęcał do tworzenia własnych, unikalnych projektów. To właśnie atmosfera wolności i kreatywności była cechą charakterystyczną szkoły Otto Wagnera. Jego uczniowie tworzyli zarówno sztukę dekoracyjną (na zdjęciu obok), jak odwoływali się do prostych, klasycznych założeń w architekturze (poniżej).
Omawiana książka, bardzo miły prezent z Wiednia, za który dziękuję, stanowi podsumowanie twórczości jego uczniów. W znakomitej większości składa się z projektów. Niestety autor, w bardzo skrótowym tekście i lakonicznych podpisach pod ilustracjami nie informuje, które z nich zostały zrealizowane. Można się domyślać, że większość pozostała w fazie projektowej. Zatem mamy do czynienia, z wielkim, bogatym, zróżnicowanym projektem miasta, które nigdy nie powstało. Dla jednych to będzie zaleta, dla innych wada.
W każdym razie książka jest interesująca, bogato ilustrowana (ok. 400 ilustracji) i starannie wydana; 8/10 ocenę obniża lakoniczność tekstów.
Otto Wagner und seine Schule, Verlag Walter Zednicek, Vien 2008