Biografia Göringa Davida Irvinga
David Irving jest bardzo kontrowersyjną postacią. Wśród szerokiej publiczności znany jest głównie z głośnego procesu w Austrii, gdzie został aresztowany (w 2005) i osądzony za „kłamstwo oświęcimskie”. Cała sprawa była dość wątpliwa, bo zarzut nie dotyczył tego, co Irving napisał, ale tego, co rzekomo powiedział podczas wykładu wygłoszonego 16 lat wcześniej. W więzieniu spędził 400 dni, a w tym czasie uległa rozproszeniu jego kolekcja unikalnych źródeł do dziejów III Rzeszy.[1] Wśród historyków z kolei największa wrzawa wybuchła po opublikowaniu książki Wojna Hitlera, w której postawił tezę, że Hitler nie wiedział o Holocauście i nie podejmował w tej sprawie żadnych decyzji, a sprawcami tej potwornej zbrodni byli, na własną odpowiedzialność, Himmler i Goebbels. Nawet ustanowił nagrodę, dla tego, kto przedstawi dokument potwierdzający wiedzę Hitlera w tej sprawie – do tej pory nikt takiego dokumentu nie znalazł i nagrody nie odebrał. Jednocześnie trzeba przyznać, że Irving jest kryptofaszystą, z wieloma posunięciami wodzów Trzeciej Rzeszy wprost się zgadza, przywódców (a Hitlera zwłaszcza) wybiela i przedstawia jako wybitnych mężów stanu. Zdarza mu się również przyjmować za swoje – tezy lansowane przez propagandę Goebelsa.
Wojnę Göringa czytałem z mieszanymi uczuciami. Najpierw o pozytywach. Autor zgromadził całą dokumentację dotyczącą życia Göringa, jego zapiski, pamiątki, dzienniki innych osób, wspomnienia, dokumenty archiwalne. Jego życie prywatne zostało otworzone z pieczołowitością godną uznania. Zauważmy, że dzięki temu poruszone zostały takie aspekty jego działalności, które zupełnie nieoczekiwanie powinny być interesujące dla badaczy z innych dziedzin niż historia, jak np. dla historyków sztuki, z racji na jego pasje kolekcjonerskie przepoczwarzone w czasie wojny w pasje rabunkowe. (Okazuje się, że rzeczywistość, jak dokładnie się jej przyjrzeć, nie była taka prosta, jak się wydaje. Za niektóre dzieła Göring płacił, a i tak po wojnie wróciły do pierwotnych właścicieli, ot sprawiedliwość zwycięzców.)
W ramach biografii marszałka Rzeszy ciekawy szczególnie, bo mało znany, jest okres sprzed 1933 roku. Tu np. tkwiły korzenie jego narkomanii, bowiem morfiną był szpikowany po postrzeleniu go w czasie puczu w 1923 r. Bardzo dokładnie zostały odtworzone losy jego szalonej i odwzajemnionej miłości do Szwedki Carin von Fock, podobnie jak losy jego nieudanej misji we Włoszech, która miała na celu uzyskanie wsparcia Mussoliniego dla wegetującej wtedy NSDAP.
Mimo swoich kryptofaszystowskich sympatii Irving uczciwie przedstawia wszystkie wady swojego bohatera: bezdenną próżność (stroje i odznaczenia), zachłanność, lekceważenia obowiązków dowódczych, narkomanię, maniakalne gromadzenie dzieł sztuki, w tym również z wykorzystaniem grabieży. Mam jednak podejrzenie, że Irving za negatywne cechy uważa te, które były negatywne u wzorowego przywódcy faszystowskiego. Mało jednak mówi o jego udziale w ludobójstwie, o zbrodniczych decyzjach dotyczących użycia Luftwaffe, a w tych kwestiach udział Göringa był zasadniczy.
Do minusów zaliczam marginalne potraktowanie historii dowodzonej przez niego Luftwaffe. Mało dowiadujemy się, jaki był udział Göringa w tych wzlotach (lata trzydzieste) i upadkach niemieckiego lotnictwa. Wiemy tylko tyle, że wyręczał się w tym zastępcami, samemu poświęcając na dowodzenie niewielką ilość czasu i energii. Konkretnie jednak, jakie decyzje podejmował i jakie były ich skutki, Irving już nie napisał.
Do grubych nadużyć zaliczam kilkukrotne przedstawianie niemieckich lotników jako przepełnionych duchem rycerskości.[2] Niestety w rzeczywistości byli oni barbarzyńcami naruszającymi wszystkie reguły gry: strzelali do skaczących na spadochronach (to rzadka podłość), samoloty myśliwskie urządzały polowania na ludność cywilną, otworzyli już w 1939 roku nowy rozdział w wojnach powietrznych bombardując z premedytacja obiekty cywilne, mając na celu jedynie terror i sianie paniki.
Podobnie rażące jest przedstawianie spraw polskich, a zwłaszcza stosunków polsko-niemieckich przed wybuchem wojny w sposób lansowany przez ówczesną propagandę niemiecką.
Podsumowując: książka jest bardzo ciekawa, wiele wnosi do biografii Göringa i wiedzy o mechanizmach rządzenia w Trzeciej Rzeszy. Bajeczna kompetencja źródłowa autora daje w efekcie wydobycie na światło dzienne wielu niedostrzeganych szczegółów. Na przykład pokazuje kulisy zatrzymania ataku jednostek pancernych na ewakuujące się wojska brytyjskie pod Dunkierką. To Göring przekonał Hitlera, że Luftwaffe zniszczy te siły bez większych problemów. Warunki pogodowe jednak uniemożliwiły loty i alianci zdołali uciec. Ile dziwacznych analiz przeczytałem w swoim życiu na ten temat! A powód był prosty, Göring chciał odnieść sukces.
Równocześnie jednak książka ma niezaprzeczalne minusy, podważające zaufanie do obiektywizmu i wiarygodności autora. Lektura obowiązkowa dla wszystkich interesujących się problematyka hitlerowską, ale nie polecam amatorom, którym brak własnej wiedzy umożliwia zweryfikowanie różnych kontrowersyjnych tez autora.
David Irving, Wojna Göringa. Biografia Marszałka Rzeszy, Wydawnictwo Wingert, Kraków 2011 (stron 764).
[1] Historię tego naciąganego procesu Irving opisał książce Banged Up. Survival as Political Prisoner In 21st Century Europe (2008). Mam nadzieję, że w końcu zostanie ona przetłumaczona na polski, tym bardziej, że w naszym kraju toczy się debata na temat poprawności politycznej i ograniczania wolności słowa. Byłby to ciekawy przyczynek to dyskusji.
[2] Oto cytat: „Göring nakazywał swojej Luftwaffe, by walczyła bardziej po rycersku niż jej przeciwnicy. W kampanii polskiej działania taktyczne niemieckiego lotnictwa prowadzone były w sposób umiarkowany.” (s. 362). Na szczęście polski wydawca opatrzył te wynurzenia stosownym komentarzem.
Pożoga, czyli o nalotach na Niemcy
Kiepska książka, krótka recenzja. Miała być monografia o alianckiej ofensywie bombowej na Niemcy, wyszła rewizjonistyczna publicystyka. Zamiast badań naukowych, pamflet na angielskie „ludobójstwo”.
Na dodatek cała książka jest kompletnie chaotyczna. Niezależnie od tego czy autor chce pisać np. o strategii czy o uzbrojeniu, to i tak otrzymujemy opis kolejnych bombardowań, na dodatek utrzymany w tonacji perswazyjnej, czyli małe dziecko lub młoda kobieta, morze płomieni i zwęglone ciało. I tak przez kilkaset stron.
Oczywiście ani słowa o tym, co doprowadziło do takiego przebiegu wojny, co lotnicy niemieccy zrobili z Warszawą, Wieluniem, a później z Londynem czy Coventry. To „szlachetne” oburzenie, zakłada w podtekście, że alianci powinni odpowiedzieć na niemiecki terroryzm lotniczy zrzucaniem ulotek, jak w pierwszych dniach wojny i czekać na kolejne bombardowania własnej ludności cywilnej. Niemcy rozpoczęli wojnę totalną i ponieśli na koniec jej skutki, nie widzę w tym dziwnego, raczej byłoby zdumiewające, gdyby było inaczej.
Zatem ideowe ostrze książki trafia w próżnię. Faktografia i wartości poznawcze są stanowczo niedostateczne, pozostaje na końcu uczucie żenady. Książka trafiła do przeceny i jest w tym element sprawiedliwości.
Dodatkowo dobija czytelników żałosne tłumaczenie. Tłumacze nie zadali sobie trudu i nie zajrzeli w ogóle do literatury przedmiotu, zatem cała terminologia jest spolszczona zupełnie dowolnie, jak się komu zachciało. Wprowadza to odbiorców w kompletne pomieszanie. Na przykład uporczywie używany jest termin „eskadra” w miejsce „dywizjonu”, „skrzydła” czy „grupy lotniczej”. Wszyscy lotnicy określani są jako piloci, co w przypadku lotnictwa bombowego i wieloosobowych załóg jest szczególnie żenujące. Do tego dochodzą elementarne kiksy językowe, np. co tłumacz miał na myśli pisząc o „samolotach pikujących lotem koszącym w górze” (s.142) w ogóle nie sposób dociec.
Nie warto dalej kontynuować listy zarzutów (do pierwszych 200 stron książki, mam w notatkach kilkadziesiąt uwag). Zdecydowanie odradzam, 2/10.
Jörg Friedrich, Pożoga. Bombardowanie Niemiec w latach1940-1945, Wydawnictwo MDI BOOKS, Warszawa 2011
Wojna Hitlera
David Irving, Wojna Hitlera, Wydawnictwo Arkadiusz Wingert
Do przeczytania tej książki zachęcił mnie prof. Paweł Wieczorkiewicz, który w jednym z wywiadów powiedział, że Irvingowi polscy historycy powinni czapkami buty czyścić. Aby zrozumieć wagę tej opinii w ustach przecież znamienitego historyka, trzeba wiedzieć kim jest David Irving.
To postać niebanalna, bo uważa się go za najbardziej znanego negacjonistę. Podważał istnienie komór gazowych w Oświęcimiu i liczbę ofiar Holocaustu. Za „kłamstwo oświęcimskie” został aresztowany w Austrii i skazany na trzy lata więzienia (z czego rok odsiedział). Był sympatykiem ruchów neonazistowskich. W Polsce został usunięty przez organizatorów z 52. Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie (2007). Natomiast imputowanie jakoby kłamstwo oświęcimskie było propagowane w Wojnie Hitlera,(jak sugerował np. Bartosz Wieliński w korespondencji z Berlina, „GW” 21.02.2006) jest oczywistą bzdurą, którą mógł napisać tylko ktoś, kto owej książki nie miał w ręku. Poza tym Irving jest autorem wielu książek dotyczących historii III Rzeszy i – trzeba przyznać – w większości z nich przedstawia rozjaśniony obraz nazizmu oraz zawyżone i tendencyjne dane dotyczące ofiar niemieckich, w tym najbardziej znane dotyczące ofiar dywanowego nalotu na Drezno w lutym 1945.
Przekopanie się przez Wojnę Hitlera było zadaniem trudnym, biorąc pod uwagę, że ma ona objętość 750 stron drobnego druczku i waży tyle, że od jej przytrzymywania wielokrotnie mdlała mi ręka. Trud się jednak opłacił, bo okazało się, że prof. Wieczorkiewicz miał rację (choć jak się okazało, nie do końca). Irving okazał się być erudytą o nieprawdopodobnej kompetencji. Zdobył sobie zaufanie wielu członków elity III Rzeszy (albo ich rodzin), którzy umożliwili mu dostęp do niepublikowanych lub nieznanych dzienników i pamiętników. Dotarł do wielu niepublikowanych lub nieznanych źródeł. Sporo innych odrzucił jako falsyfikaty pisane na różnego rodzaju zamówienie lub też przeredagowywane pod wpływem czasu i panującej mody. Dotyczy to na przykład powszechnie wykorzystywanych przez historyków i traktowanych jako wiarygodne pamiętników Hermana Rauschninga, Rozmowy z Hitlerem czy wspomnień Alberta Speera. Jak się okazało zostały one napisane na zapotrzebowanie wydawcy przez osoby trzecie jedynie na podstawie oryginalnych zapisów Speera. Owa manipulacja została precyzyjnie opisana przez Matthiasa Schmidta w wydanej w Nowym Jorku książce, co nie przeszkadza oczywiście wielu historykom traktować pamiętników Speera, jako wiarygodnych oryginałów.
Podstawa źródłowa książki wzbudza rzeczywiście podziw. Daje ona w efekcie dzieło o nieprawdopodobnej szczegółowości. Zostały w nim odtworzone kulisy wszystkich istotnych decyzji Hitlera wraz z ich kontekstem i procesem dochodzenia do nich. Poglądy Hitlera stanowiące założenia do owych decyzji zostały precyzyjnie odtworzone do poziomu poszczególnych przemówień lub rozmów. Nikt, kto ma ambicje posiadania jakiejkolwiek wiedzy o III Rzeszy, nie może tej książki nie znać. Kontrowersyjna osoba autora i medialna nagonka spowodowały coś zgoła przeciwnego – mało kto z zawodowców ją czytał, a już jeżeli, to na pewno się na nią wstydliwie nie powoływał. Z największym zdumieniem skonstatowałem również, że książka nie ma dostępnych w internecie recenzji w języku polskim.
Kolosalna erudycja jest istotną zaletą Wojny Hitlera, zupełnie zaś osobną kwestią są poglądy jej autora jasno i czytelnie artykułowane w książce. Przede wszystkim wyraźnie jest odczuwalna sympatia do Hitlera i uznanie dla sukcesów nazizmu, np. po zajęciu Austrii Irving pozwala sobie na takie stwierdzenie
Całe miasto wrzało ekstatycznym aplauzem. Na oczach wiedeńczyków odradzała się wielkość Niemiec, odradzał się naród (…) zjednoczony przez jednego z jego skromnych synów, przez przywódcę zapowiadającego dlań epokę wielkości i rozkwitu.
Pozostałe podboje nie mają tak jasnego komentarza, ale odczuwalne jest przekonanie autora o ich celowości i satysfakcja ze sprawności ich przeprowadzenia. Irving – co zdumiewające – uważa Hitlera za genialnego wizjonera i wodza, który wielokrotnie w sporach ze swoimi generałami miał rację i znacznie przewyższał ich rozległością horyzontów strategicznych. Wszyscy znani mi historycy wojskowości twierdzą co innego, zwłaszcza w odniesieniu do klęsk na froncie wschodnim.
Stanowisko Irvinga jest najbardziej uderzające w opisie końcowych zmagań wojennych. Hitler jest przedstawiony w tym okresie, jako wódz zdeterminowany prowadzić walkę do końca, wydaje dyspozycje niszczenia zakładów przemysłowych, których nie da się ewakuować, a które mogą dostać się w ręce sprzymierzonych, to samo odnosi się do mostów i wszelkich innych urządzeń komunalnych. Speer nie tylko nie zgadza się z tą dyrektywą, ale wręcz ją sabotuje, co przedstawiane jest jako brak konsekwencji i nieledwie zdrada, a przypomnijmy, że mówimy tu o marcu roku 1945, kiedy wojna była już przegrana i odpowiedzialni przywódcy powinni chyba myśleć, co będzie po niej, a o skutkach dla ludności cywilnej nawet nie wspominając. Z tego samego okresu pochodził pomysł Hitlera, aby rozstrzeliwać strąconych alianckich lotników w odwecie za bombardowanie niemieckich miast, co miało odstraszyć sprzymierzonych od kontynuowania owych bombardowań. Nie spotkało to się z żadnym komentarzem o zbrodniczości takiego pomysłu, ani nawet o kompletnej naiwności, że można by w ten sposób powstrzymać bombardowania. Jedynym skutkiem, byłoby więcej powojennych procesów o zbrodnie wojenne. A co do zbrodni:
Wojska amerykańskie posuwały się przez Turyngię, co spowodowało, że Hitler stanął w obliczu problemu obozów koncentracyjnych. Göring radził mu, żeby przekazywać je nietknięte i obsadzone strażą zachodnim aliantom, co zapobiegnie buszowaniu po okolicy gromad pragnących zemsty byłych więźniów (…) Po zakończeniu jednej z narad wojennych, [Hitler] siedząc nonszalancko na skraju stołu do map, polecił przedstawicielowi Himmlera dokonanie likwidacji wszystkich więźniów.
Na szczęście Himmler miał instynkt samozachowawczy i nie był taki głupi, aby ten rozkaz wykonać.
Najpoważniejsze kontrowersje, budziło potraktowanie Holocaustu. W Wojnie Hitlera Irving go nie neguje, twierdzi natomiast, że Hitler nie wiedział o masowych mordach Żydów „wywożonych na wschód”. Nie odnalazł żadnego dokumentu potwierdzającego rozkaz Hitlera rozpoczynający masakrę, ani nawet dokumentu potwierdzającego, że o niej wiedział. Sprawa jest rzeczywiście nadzwyczaj ciekawa, bowiem do tej pory nie odnaleziono żadnego rozkazu rozpoczynającego „ostateczne rozwiązanie”. Nie wiemy nawet czy taki dokument istniał, nie wiemy też, kto i kiedy podjął w tej sprawie kluczową decyzję. Irving sugeruje, że Himmler, ale żadnego sztywnego dowodu nie przedstawia. Historycy mają w tej sprawie pole do popisu, ale korzystają z niego bardzo nierychliwie. Może to wydać się zdumiewające, ale nie ma żadnego naukowego studium na temat procesu decyzyjnego w sprawie Holocaustu. Krótko mówiąc: wiemy dokładnie, jak Holocaust przebiegał, w pewnym przybliżeniu znamy liczbę ofiar, ale nie wiem kto, kiedy i dlaczego podejmował decyzje inicjujące masowe mordy. Swoje poglądy w tej sprawie Irving podsumowuje tak:
Ciężar winy za krwawą i bezmyślną masakrę Żydów spada na dużą liczbę Niemców (i nie tylko Niemców), spośród których wielu żyje do dziś [pisane w 1976]. Nie można jej tedy przypisać wyłącznie jednemu „obłąkanemu dyktatorowi”, którego rozkazy należało wykonywać bez zadawania zbędnych pytań.
Na zakończenie wątku żydowskiego trzeba przyznać, że Irving nie ukrywa wielu skrajnie antysemickich wypowiedzi Hitlera, który mogły być potraktowane, jako podżeganie do mordu.
W podsumowaniu muszą powiedzieć, że tak erudycyjnie rozległego studium na temat III Rzeszy nigdy nie spotkałem. Każdy to interesuje się tą problematyką pracę Irvinga musi przeczytać. Na pewno jednak lektura musi być krytyczna i nie można dać się dać uwodzić kryptofaszystowskim sympatiom autora. Biorąc powyższe pod uwagę, nie sposób książce wystawić sumarycznej noty.