Militaria

Wojska saperskie we wrześniu 1939

Zdzisław Cutter, Polskie wojska saperskie w 1939 r. Organizacja, wyposażenie, mobilizacja, działania wojenne, okładka, recenzjaWielką zaletą książki jest omówienie wszystkich aspektów związanych z rozwojem wojsk saperskich w II Rzeczypospolitej wraz z ostateczna weryfikacją wszystkich przygotowań w postaci udziału tych wojsk w wojnie obronnej 1939 roku. A więc autor szczegółowo omawia pokojową organizację tych wojsk wraz z uwzględnieniem zmian organizacyjnych, które zachodziły w okresie dwudziestolecia, schodzi do poziomu oddziałów saperskich przydzielanych do WJ przedstawiając ich strukturę i zadania. Przedstawia także wyposażenie jednostek saperskich i co ciekawe robi to w porównaniu do analogicznych jednostek Niemiec i Sowietów. Dalej autor przedstawia mobilizację jednostek saperskich w 1939 roku oraz udział tych jednostek w walkach września 1939 roku.

Pod koniec okresu II Rzeczypospolitej struktura pokojowa wojsk saperskich przedstawiała się następująco: osiem batalionów saperów, które podczas mobilizacji wystawiały po batalionie saperów dla każdej dywizji piechoty i brygad motorowych. Ponadto każda armia miała otrzymać armijny batalion saperów. Oprócz tego funkcjonował batalion elektrotechniczny, silnikowy, mostowy i dwa bataliony mostów kolejowych. Tuż przed wybuchem wojny dwa bataliony (2. w Puławach i 4. w Przemyślu) przekształcono w pułki saperów,[1] w związku z tym, że do ich zadań mobilizacyjnych weszło dodatkowe wystawienie dwóch zmotoryzowanych batalionów saperów dla 10 BK i dla WBPM. Dla brygad kawalerii wojska saperskie nie mobilizowały żadnych jednostek; ich zabezpieczeniem technicznym zajmowały się organiczne szwadrony pionierów.

Nadmieńmy w tym miejscu, że wojska saperskie były bardzo dobrze przygotowane do motoryzacji. W batalionach dywizyjnych i armijnych zmotoryzowano po jednej kompanii zaporowej, przyczepy, na których przewożono sprzęt techniczny często były ogumione, zatem można było w trybie natychmiastowym przejść z ciągu konnego na motorowy. Wiele elementów wyposażenia, np. piły czy kafary zostały wymienione z ręcznych na wspomagane silnikami. Wszystko to umożliwiało jednostkom saperskim płynne przeorganizowanie w jednostki zmotoryzowane w miarę napływu sprzętu motorowego. Byli już przeszkoleni kierowcy, zaplecze techniczne, gotowe przyczepy sprzętowe. Można było nawet partiami motoryzować te oddziały bez żadnych zaburzeń w ich gotowości bojowej. To osiągnięcie jest warte podkreślenia i uznania, żaden rodzaj wojsk czy broni nie był tak dobrze przygotowany do wyzwań nowoczesnego pola walki, jak saperzy.

Mobilizacja jednostek saperskich przebiegła bardzo dobrze. Zmobilizowano nawet bataliony dla dywizji rezerwowych. Warto zwrócić uwagę, że aż dla 12 dywizji piechoty bataliony saperów były mobilizowane przez dywizyjne Ośrodki Sapersko-Pionierskie, którym Cutter nie poświęcił uwagi. Skoro już jesteśmy przy błędach, to niestety autor wskazał dwa armijne bataliony saperów mobilizowane dla Armii Poznań, a żadnego dla Armii Pomorze (s. 161). W rzeczywistości 8 Batalion Saperów w Toruniu mobilizował stosowny batalion dla Armii Pomorze. Podobnie sytuacja podwojenia mobilizowanych oddziałów miała miejsce w przypadku Armii Prusy, przy braku odnośnych dla Armii Kraków, (s. 161) także tutaj łatwo skorygować błąd, to 5 Batalion Saperów z Krakowa mobilizował jednostkę saperską dla Armii Kraków. Natomiast słowa uznania należą się autorowi za wnikliwe podjęcie tematu batalionów saperskich dla dywizji rezerwowych i próbę rozszyfrowania jednostek mobilizujących w przypadku braku dokumentacji źródłowej.

Cutter nie tylko zweryfikował czy mobilizacyjne rozwinięcie jednostek saperskich pokrywało się z planem mobilizacyjnym, ale także sprawdził skład mobilizowanych jednostek i ich wyposażenie. To duży plus. Szkoda jednak, że takiej procedurze nie podlegało już wojenne użycie tych oddziałów, czy było one zgodne z przeznaczeniem i oczekiwaniami planistów. Z informacji zawartych w rozdziale o wojennych losach poszczególnych jednostek wynika, że nie zawsze tak było, np. w odniesieniu do oddziałów batalionu silnikowego, czy elektrotechnicznego, a także jednostek kolejowych. Dobrze by było jednak nie musieć się tego domyślać, tylko dowiedzieć się od nadzwyczaj przecież kompetentnego autora. Samo porównanie planów mobilizacyjnych z ich realizacją pachnie formalizmem, kluczową rzeczą jest, czy zmobilizowane jednostki działały zgodnie z przeznaczeniem, a jeżeli nie, to jakie elementy „nie zagrały”: plany, terminy, wyposażenie czy dowodzenie.

Jak już zasygnalizowałem osobna część książki zawiera opis wojennych zmagań saperów. Bardzo interesujące są zwłaszcza informacje o losach tak nietypowych oddziałów jak batalion elektrotechniczny, kompanie mostowe, czy kompanie mostów kolejowych. Zabrakło natomiast, ku największemu zdumieniu czytelników, danych o bojowych losach podstawowych przecież batalionów saperów dywizyjnych i armijnych, a to one przecież decydowały o ostatecznej ocenie udziału saperów w wojnie obronnej 1939 roku. Zrozumiałe, że znacznie zwiększyłoby to objętość książki, ale niewątpliwie wyszłoby jej na dobre, nawet jeśliby omówiono tylko losy wybranych batalionów saperów.

Wskazany powyżej brak uniemożliwił wyciągnięcie racjonalnych wniosków w jednym z ciekawszych zagadnień, czyli koncepcji zmotoryzowanych kompanii zaporowych. W latach trzydziestych polscy teoretycy zdawali sobie dobrze sprawę z zagrożenia, jakie niesie za sobą rozwój wielkich jednostek pancernych u naszych sąsiadów. Jednym ze sposobów na ich powstrzymanie, było stworzenie w strukturach dywizyjnych batalionów saperów, osobnych kompanii zaporowych, które poprzez zniszczenia, budowanie przeszkód i stawianie pól minowych miały powstrzymywać impet natarcia jednostek pancernych. Ponieważ musiały to być oddziały o podwyższonej mobilności, gotowe do użycia na szczególnie zagrożonych kierunkach, jako pierwsze w strukturach wojsk saperskich zostały zmotoryzowane. Wiemy z wiedzy ogólnej, ze nie spełniły pokładanych w nich oczekiwań. Dobrze byłoby wiedzieć, jak realnie działały w warunkach bojowych i w związku z tym, dlaczego ich użycie nie doprowadziło do oczekiwanych rezultatów.

Kolejnym poważnym brakiem jest kompletne pominięcie w książce problemu pionierów. Nie poświęcono im bodaj jednego zdania, pozostawiając czytelnika w osłupieniu i niepewności, czy pionierzy to również saperzy tylko inaczej szkoleni i mobilizowani, czy też to zupełnie inny rodzaj broni.

Zdarza się również, że autor bezkrytycznie wykorzystuje różne dane. Na przykład w tabeli 4 na stronie 61 podane są ceny sprzętu motorowego używanego przez saperów. Problem w tym, ze owe ceny są wzięte całkowicie z sufitu. Dam najlepiej znany przykład: ciężarówki wyceniono na 24 tys. zł za sztukę, ówcześnie w armii dominowały ciężarówki Polski Fiat 621, które w 1938 roku kosztowały 8 150,00 zł. Nawet jeżeli by uwzględnić cenę z okresu tuż po rozpoczęciu produkcji (1935), a więc zanim rozpoczęto motoryzację saperów to wynosiła ona 16 520,00 zł. Zapewne źródłem pomyłki jest zestawienie, powstałe gdzieś w strukturach wojskowych wiele lat po wydarzeniach, dostępne tylko w archiwum, a więc trudne do sprawdzenia. Poziom absurdu jest jednak widoczny na pierwszy rzut oka i nie powinno się bezkrytycznie z takich danych korzystać. Na tej samej stronie jest także tabela „Stan faktyczny środków motorowych wojsk saperskich przed wybuchem wojny”, przy takim stopniu agregacji danych jak w tej tabeli trudno się do nich odnieść, ale na pewno nie uwzględnia ona zmotoryzowanego batalionu saperów wystawionego dla WBPM, a ilości przypominają raczej stan etatowy niż faktyczny. Pomijam już, że operowanie kategorią „samochód – ciągnik” tak skutecznie zaciemnia rzeczywistość przez wrzucanie do jednego worka sprzętu całkowicie różnego (od C7P do ciężarówki), że do prezentowanych danych trudno się odnieść.

Dla równowagi, aby nie stworzyć wrażenia o brakach dominujących w tej książce powiedzmy, że autor bardzo wnikliwie przedstawił przedsięwzięcia fortyfikacyjne, jakie zostały podjęte przez poszczególne armie w 1939 roku. Co ważne podał zarówno ilości planowanych umocnień, rozpoczętych i tych, których budowę zdążono do 1 września zakończyć.

Ogólnie książka jest pozycja bardzo wartościową. Porządkuje, a niejednokrotnie tworzy kompletną i usystematyzowaną wiedzę o wojskach saperskich w 1939 roku. Szkoda, że do wielu zagadnień autor podszedł z niewątpliwie poprawnym metodologicznie, ale jednak formalizmem. Nawet skrótowe zestawienie ze sobą faktów opisywanych w różnych częściach książki byłoby przydatne dla czytelnika i nie wymuszałoby na nim wielokrotnego fruwania po różnych rozdziałach i zestawiania informacji, które niejednokrotnie zestawić się ze sobą nie chcą. Dam przykład: plany dobrze byłoby zestawić z ich realizacją w postaci mobilizowania poszczególnych jednostek, a te z realnym ich użyciem. Czy to ostatnie było zgodne z oczekiwaniem planistów – tego z książki się nie dowiemy. Co więcej, autor w przypadku motoryzacji bardzo dużo pisze o planach. To naprawdę ciekawe, szkoda, że nigdzie (!) nie przedstawia stopnia realizacji tych planów. A kilka kwestii byłoby całkiem ciekawych.

Oprócz wzmiankowanych już kompanii zaporowych na przykład frapująca jest kwestia wojsk kolejowych. Także tutaj teoretycy zdawali sobie sprawę, że linie kolejowe będą narażone na ataki lotnicze dezorganizujące transporty wojskowe. Dlatego przewidziano do mobilizacji bardzo dużą ilość kompani kolejowych (wystawiono ich łącznie z Ministerstwem Komunikacji 56, s. 183). Nie zapobiegło to jednak trudnym do usunięcia zniszczeniom spowodowanym przez bombardowania. Dlaczego? Na pewno skala zniszczeń była bardzo duża, ale także przyczyniła się do tego późna mobilizacja wojsk kolejowych, w części dopiero w mobilizacji powszechnej. Mamy dane dla 15 kompanii mobilizowanych przez 2 bsapkol. z Jabłonny. Kompanie mobilizowane w trybie alarmowym zapewniały dość skutecznie drożność linii kolejowych, na których znajdowały się w chwili wybuchu wojny. Dobrym przykładem jest tu 11 kompania mostów kolejowych, którą wybuch wojny zastał w Łapach. Do 5 IX utrzymywała płynny ruch na swoim odcinku, tego dnia jednak bardzo silny nalot zniszczył zarówno tory jak urządzenia stacyjne w Łapach. Mimo to, w nocy udało się odbudować jeden tor, którym przepychano na południe transporty wojskowe i ewakuacyjne. To potwierdza, że kompanie kolejowe były dobrze przygotowane do zadań i w gruncie rzeczy je dobrze wykonywały, oczywiście o ile były na miejscu. Ale na 15 kompanii 2 bsapkol. aż 7 nie dotarło na czas do celu przeznaczenia i zostały wciągnięte w zawieruchę odwrotu, chaosu, sprzecznych rozkazów. Niejednokrotnie kończyły z bronią w ręku, jako oddziały piechoty liniowej. Wygląda zatem, że więcej jednostek powinno być mobilizowanych w trybie alarmowym, bo przecież ich praca stanowiła zabezpieczenie prowadzonej właśnie mobilizacji powszechnej. A może były jeszcze inne czynniki decydujące o mniejszej niż zakładano efektywności wojsk kolejowych? Niestety autor takiej analizy nie przeprowadził.

Podsumowując: końcowa ocena to 9/10, głównie za ogromną ilość danych szczegółowych.

Zdzisław Cutter, Polskie wojska saperskie w 1939 r. Organizacja, wyposażenie, mobilizacja, działania wojenne, Wydawnictwo WSP Częstochowa 2003.



[1] Szkoda w dalszych partiach książki autor w odniesieniu do jednostki z Puław nadal używa terminu 2 batalion saperów, skoro to był 2 pułk saperów od sierpnia 1939 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

18 − 14 =