Muzea w Bydgoszczy
Właśnie z żoną byliśmy na kilkudniowym wypadzie zwiedzaniowym w Bydgoszczy. Jednym z powodów odwiedzenia tego miasta były prace Leona Wyczółkowskiego przechowywane w tamtejszym Muzeum Okręgowym.
Jak się okazało, nie było to proste. Najpierw próbowaliśmy dotrzeć pieszo. Na Wyspę Młyńską dotarliśmy o 16.15, po spacerze na Starym Mieście i odwiedzeniu katedry. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy zastaliśmy zamknięte drzwi. Muzeum powinno być czynne do 19.00, ale godziny otwarcia ograniczono do 16.00, tak jak przed sezonem, a przecież mamy środek lata. Trudno.
Następnego dnia meldujemy się o 10.00, by znów nie paść ofiarą kolejnych ograniczeń. Dojeżdżamy samochodem. Wyspa, na której znajduje się galeria, ma bardzo mało miejsc parkingowych, ale jest parking „dla muzeum”, a na nim wolne miejsce. Pełne szczęście. Przedwcześnie. Wypada na nas strażnik i nakazuje natychmiastowy odjazd, bo parking jest tylko dla pracowników. Interpretacja, że „dla muzeum” oznacza dla „pracowników muzeum” mogłaby być śmieszna, gdyby nie to, że w realu oznacza pożegnanie się z perspektywą odwiedzenia Wyczółkowskiego, bo harmonogram był napięty, zresztą m. in. też za przyczyną innego muzeum, które też było czynne jak „przed sezonem”. Ostatnia próba, to prośba, aby strażnik skontaktował się z szefostwem i pozwolił nam na godzinę jednak stanąć. Nic z tych rzeczy, kierownictwo też nakazuje błyskawiczny odjazd, a najbliższy dostępny parking jest po drugiej stronie Starego Miasta. No i Wyczółkowskiego nie zobaczyliśmy.
Tego samego dnia odwiedziliśmy Exploseum, czyli trasę poprowadzoną po pozostałościach niemieckiej fabryki amunicji DAG z czasów Drugiej Wojny Światowej. Doskonały pomysł, ciekawa ekspozycja, wszystko razem robi duże wrażenie. Pierwotnie fabrykę można było zwiedzać w grupach oprowadzanych przez przewodnika. Ale przewodników zwolniono, a zwiedzających puszczono samopas. Nic by w tym nie było dziwnego, gdyby we wszystkich halach produkcyjnych były tablice informujące, co, gdzie i w jaki sposób było wytwarzane. Przewodnicy zapewne padli ofiarą tej samej fali oszczędności zrobionej przez burmistrza Bydgoszczy. Oczywiście także skrócono godziny otwarcia.
Na całym świecie turystyka jest źródłem przychodów i w czasie pandemii koronawirusa wszyscy starają się jej dopomóc, aby mogła działać jak w normalnych warunkach. W Bydgoszczy jest inaczej – tu turystyka jest źródłem kosztów, które się tnie. Najlepiej wyciąć do zera.
A Wyczółkowskiego zobaczę sobie w Krakowie. Tam samochód zaparkuję koło muzeum i wejdę do niego nawet po 16.00.
PS Jednym z warunków towarzyszących przekazaniu miastu Bydgoszcz spuścizny po Leonie Wyczółkowkim była jej popularyzacja. Czy na pewno ten warunek jest spełniony?
PS2 Nie rozumiem, jak przy 8-godzinnym dniu pracy, muzeum może być otwarte przez 6 godzin. Rozsądne minimum to 7 godzin, a przy łebskim zarządzaniu jeszcze dłużej.
PS3 Narodowe w Krakowie podlega pod Ministerstwo Kultury, a nie pod lokalny samorząd, może to dlatego otwarte jest dłużej, a goście nie są traktowani jak kłopotliwe obciążenie.