Toskania, moja miłość
Ciągle było żal porzuconego blogu. Zatem z jakiejś bliżej niezidentyfikowanej potrzeby przywracam go do życia.
Zaczynam niezobowiązująco od fotograficznego podsumowania rodzinnego objazdu po Toskanii. Wybrałem po jednym, dwa zdjęcia z każdego odwiedzonego miasta. Daje to autorski obraz najciekawszych rzeczy w Toskanii.
Zanim do Toskanii dojechaliśmy, na jeden dzień zatrzymaliśmy się w Wenecji. Tutaj nie sposób być oryginalnym. Wybrałem Pałac Dożów. Co prawda pochodzi on z X wieku, ale sala ze zdjęcia (Sala delle Quattro Porte) wystrój zawdzięcza sztuce XVI wieku, choć najpóźniejszy obraz Tiepola pochodzi z połowy wieku XVIII. Po prostu bajka. W ogóle Pałac Dożów można zwiedzać przez tydzień próbując porozwiązywać wszystkie zagadki ikonograficzne i napawać się nieprawdopodobnym kunsztem architektonicznym i malarskim.
Później był objazd po mniejszych miejscowościach Toskanii. Zaczęliśmy go od opactwa Monte Olivetto Maggiore. Słówko „maggiore” w nazwie jest jak najbardziej zasadne, bowiem jest to największy klasztor w Toskanii. Mieszkają tam z dawien dawna i dziś także biali benedyktyni. Na zdjęciu wirydarz.
Kolejne miejsce to mało znany klasztor Sant’Antimo. Piękna, stara, romańska budowla powstała przy szlaku pielgrzymkowym Via Francigena. Ponieważ klasztor i kościół są na tyle mało znane, że nie występują nawet w obszernych przewodnikach, pokazuję dwa zdjęcia. Najpierw kościół, którego najstarsza część pochodzi z IX wieku. Na kolejnym kapitel przedstawiający Daniela w jaskini lwów.
A tutaj kolegiata w San Quirico d’Orcia. Zafascynowały mnie te zawiązane na supeł kolumny
Pienza jest miastem stworzonym przez papieża Piusa II jako idealne miasto renesansowe. Wszystkie prace budowlane zostały zakończone w trzy lata! Koszty były bajońskie, ale udało się zdążyć. Warto polecić to tempo refleksji współczesnych polityków. Fotka pokazuje, że założenie było ogromne, a jednak zdążyć się udało
W pięknym, malowniczo położonym miasteczku Montepulciano zdumiewa do dzisiaj katedra z nieskończoną elewacją. Ciekawe, że później nikogo nie korciło, aby coś poprawić czy dobudować.
Kościoły z Lukki trudno zapomnieć. Dla mnie najbardziej charakterystyczny był kościół San Michele in Foro. Pokazuję zarówno cała fasadę, jak i detal.
Cóż można wybrać z Pizy? Zdecydowałem się na fasadę katedry, jej oryginalne wezwanie brzmi tak ładnie, że się nim posłużę Duomo di Santa Maria Assunta. Z zdjęcie zostało zrobione z górnego obejścia baptysterium. A oprócz tego ambona autorstwa Giovanni Pisano. Rodzina Pisanów stworzyła kanon rzeźby renesansowej. Ich prace są upojne.
Volterra uchodzi za miasto Etrusków i alabastru. Zatem pokazuję nagrobek z Muzeum Etrusków i oryginalną rzeźbę z Muzeum Alabastru.
Z Florencji można by pokazać kilkadziesiąt zdjęć. Skoro muszę zdecydować, to wybieram fasadę katedry Santa Maria del Fiore. Jako ciekawostkę pokazuję widok niejako z odwrotnej strony. Tak widać tyły fasady z kopuły katedry, na którą udało się wspiąć. Przy okazji to także fragment panoramy Florencji.
Trafiliśmy też do pięknego miasteczka Montereggioni, w którym czas się zatrzymał i wszystko zostało tak, jak w średniowieczu wybudowano.
San Gimignano uchodzi za średniowieczny Manhattan, z powodu lasu wysokich wież, jakie wtedy wybudowano. Dla mnie co najmniej równie ciekawe jest pozostawienie oryginalnej, kompletnej zabudowy średniowiecznej. To stosunkowo duże miasto pozostało w stanie niezmienionym, nie spaprane późniejszymi przebudowami. Robi wrażenie. Plus najlepsze lody we Włoszech.
Ze Sieną jest tak samo, jak z Florencją, można wybrać mnóstwo obiektów wartych przedstawienia. Tak samo, jak we Florencji, wybieram fasadę katedry. Dodatkowo zamieszczam powiększenie kolumienek; pokazuje ono troskę o detal, zróżnicowanie, bogactwo, a także dwubarwność tej architektury.
I to prawie koniec. W drodze powrotnej jeszcze wizyta w Rawennie. Tutaj najpiękniejsze dla mnie było Mauzoleum Galli Placidii Warto tylko nadmienić, że jest ono szczytowym wytworem sztuki rzymskiej, nie bizantyjskiej, jak uporczywie wielu twierdzi. Poza tym pokazuję już znacznie mniej finezyjne mozaiki z San Apolinare Nuovo, przywołane tutaj tylko z powodu jednego maleńkiego detalu. Proszę zwrócić uwagę, że bez żadnej przyczyny na kolumnie znajduje się ręka. Jest to ślad po wcześniejszych postaciach z czasów Teodoryka, które po podboju Rawenny przez Bizantyjczyków zostały usunięte, cos niecoś jednak pozostało.
A w takim domu mieszkaliśmy. Oryginał z XIX wieku.
I to już koniec włoskiego wypadu, dalej już tylko żmudna droga z przystankiem pod Wiedniem u naszej przeuroczej rodziny.